sobota, 25 stycznia 2014

Chapter One

Witam. W zaistniałej sytuacji nie potrafię mieć dobrego humoru, więc nie miejcie do mnie pretensji. Pozostanę dla Was kimś nieosiągalnym przez wyobraźnię, kimś, kto dotyka Was słowami, ale odgadnięcie, kim naprawdę jestem, zajmie Wam sporo czasu. Jedno jest pewne - od pierwszych chwil będziecie wiedzieć, że w opowieści odgrywam rolę pierwszoplanową. Nie jestem osobą, która zmienia bieg wydarzeń, nawet gdybym bardzo tego chciał, a zastanawiając się nad tym głęboko w ty momencie, śmiem twierdzić, że właśnie tak jest. To nie ludzie kierują życiem. Przekonałem się o tym niejeden raz. Oczywiście wiele z nich  popełnia błędy, ale i tak sądzę, że za tym stoi jakaś inna, wyższa siła albo ktoś inny, ważniejszy, a nawet taki posiadający niewiarygodnie silne możliwości. Nie mam na myśli super bohaterów. Zastanawialiście się na pewno, czy Bóg istnieje. Miałem nieprzyjemność posiadać wątpliwości kupę razy w trakcie mojego życia, a w ostatnim czasie nawet kilkanaście na dobę. Nadal sądzę, że nie mam prawa wiedzieć wszystkiego. Kto wie, czy za ogromnym komputerem, gdzieś we wszechświecie nie siedzi łysy grubas w bandanie, obżerający się kurczakiem z kubełka. Kto wie, czy on nie ma w dłoni myszki, klika na tego człowieka, który akurat podejdzie mu pod kursor i mówi : ‘teraz ty, wypierdalaj’. Tak samo może być ze wszystkim.
‘Teraz ty stracisz całą rodzinę, a komornik zabierze ci dom’.
‘ Teraz ty zachorujesz na nieuleczalną chorobę, chuj wie, czy to przeżyjesz i czy przeżyją to wszyscy dookoła’.
No właśnie… Ciekawe, czy ma też przebłyski dobrych chęci. Kiedy się już naje, położy stopy na wygodnym biurku, a malutka blondynka będzie bawić się jego członkiem, pomyśli: ’Teraz ty się zakochasz. To będzie najlepsze, co cię w życiu spotka’.
Nie wiem, jak bardzo zacznę płakać, dokładnie przypominając sobie nasze spotkanie, a potem każdą z cudownych chwil. Nie wiem, czy pojawi się na mojej twarzy uśmiech, a jeśli tak, to na jak długo pozostanie. Pozwólcie, że przewinę taśmę o równy rok.
Było grudniowe popołudnie, kiedy wybrałem się z mamą na świąteczne zakupy. Uwielbiała łazić z koszykiem, nawet jeśli nie miała zamiaru wybrać więcej niż dwóch rzeczy. Potrzebna była nam jakaś duża ryba i kolorowy papier na prezenty. Wydawało mi się, że spokojnie mógłbym zmieścić to na ręku, ale świąteczne dekoracje i opakowania większości produktów przykuwały jej wzrok. Ja w tym czasie, jak co roku, siedziałem przy ogromnej choince i przyglądałem się temu, jak Mikołaj, a raczej jego nędzna podróba, okłamuje dzieci. Zakończyłem siadanie na jego kolanach jakieś osiem lat temu i przestałem wierzyć w jakąkolwiek magię świąt. Wszystko, to tylko żerowanie na naszych portfelach. Jak dobrze, że moja mama nie należała do ludzi rozrzutnych ze względu na ogólny brak kasy. Nie dało się jednak ukryć, że ulegała świątecznym reklamom w inny sposób – przyglądając się im jak dziecko, z otwartymi ustami. Patrzyłem na Mikołaja i śmiałem się w głos, kiedy jego lewa nogawka odkryła owłosioną łydę, a on starając się ją poprawić, zgubił brodę. To wszystko wyglądało tak ironicznie, a w szczególności płacz dzieci i słowa, których nigdy nie zapomnę: ‘Mamo, okłamałaś mnie’.
Kłamstwo, to najgorsze, co można dostać na święta, ale również bez okazji. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oswajamy dzieci już od pierwszych pytań. Przecież nie powiesz, że dzieci robi się przez seks, dziwka, to pani puszczająca się dla kasy, dziecko wyszło przez otwór koło tyłka, a Mikołaj nie istnieje. Jedynym wyjściem jest okłamywanie tych małych ludzi, ale nie tylko.
Co jest z okłamywaniem dla dobra drugiego człowieka? Utrzymywanie go w błogiej nieświadomości i na chwile czynienie szczęśliwszym jest złe? ‘Wszystko będzie dobrze’ to kłamstwo?
Nadal szukam odpowiedzi.
Powróćmy jednak do tego magicznego dnia, gdy miałem 17 lat. Każdy z was powie, że teraz, kiedy mam już 18, nadal nie mogę wiedzieć nic o życiu. To, co przeżyłem nie ma żadnego znaczenia? To, jak odpowiedzialnie musiałem się zachowywać również? To, że nie płakałem w najtrudniejszych momentach dla dobra drugiej osoby, to, że przytrzymywałem ją przy życiu, byłem w każdej złej i lepszej chwili, a na koniec to, że się zakochałem o niczym nie świadczą? Otóż nie. Bo dla ludzi największym wykładnikiem wiedzy o życiu jest umiejętność zarządzania pieniądzem, kiedy już takowe zarabiasz oraz lata przepracowane, niszcząc własne zdrowie. Nic innego nie czyni Cię kimś, kto wie cokolwiek o życiu. Jesteś tylko bachorem, który niczego nie docenia. Szkoda, że tak mało ludzi pozna moją historię, bo w wyniku lenistwa lub też godzin harówki w pracy tego nie przeczytają.
Pragnę jednak, pozostać przy ziemi. Gdy tylko Mikołaj zabrał swoje rzeczy, elfy posprzątały miejsce spotkania, ja również zacząłem szukać innego zajęcia. Nie ukrywam, że chodziłem do galerii handlowych z mamą jedynie po to, aby miała szansę zajrzeć do sklepu papierniczego i supermarketu, a wszystkie inne, drogie sklepy nie miały dla nas żadnego znaczenia. Wszędzie widziałem tylko ludzi, którym kasa wyłazi z dupy i sami nie wiedzą, co mają z tym zrobić. Ja na święta zadowalałem się czekoladą i kuponem do KFC, ale przyznam, ze wcześniej interesowałem się zabawkami. Teraz jednak, pokolenie dzieci zgubiło granice umiaru i rodzice obdarowują je prezentami o wartości kilku tysięcy, co zaobserwowałem idąc wzdłuż sklepów. Im więcej kupujesz, tym masz trudniej. Dziecko z każdym rokiem ma większe wymagania i rozpoczyna swój płacz na kafelkach w sklepie z zabawkami. Cholernie ironiczne.
Zacząłem się nudzić, ale nie chciałem wrócić do mamy i słuchać o tym, jak coś bardzo by jej się przydało, ale dużo kosztuje. Wszedłem więc do pierwszego lepszego sklepu i udawałem, że przeglądam męskie koszulki. Obserwowałem w tym czasie ile przeciętnie wydaje tutaj klient i czy przekracza to pensję mojej mamy. Zgadnijcie, jak było? Hahaha.
Napotkałem wzrokiem szczupłe dłonie przekładające towar z wielkiego pudła na wieszaki. Od razu podniosłem wzrok i ujrzałem jej delikatny uśmiech i kosmyki włosów opadające na czoło. Reszta była niedbale spięta podłużną spinką. Miała na sobie sklepowy uniform i odkryłem, że nie bez powodu wyciąga koszulki z pudełka. Była prawie mojego wzrostu, ale dużo bledsza i bardzo szczupła. Nie wyglądała jak wszystkie zdrowe, o idealnych kształtach dziewczyny z mojej szkoły. Była inna. Ciepła, a zarazem bardzo zimna. Podszedłem bliżej i usiadłem na pufie, na której zwykle przymierza się buty. Przyglądałem się jej ruchom i byłem ciekawy, ile ma lat i czemu nigdy jej nie widziałem. Zdawało mi się wcześniej, że o ile moje ciuchy i gadżety nie dorównują innym bogatym chłopakom, to i tak jestem dość popularny, a co za tym idzie nawet ludzie z innych szkół dobrze mnie znają. Zazwyczaj ja ich też. Więc skąd urwała się ta drobna brunetka?

Należałem do ludzi dziwnych. Łatwo nawiązywałem kontakty, ale z drugiej strony w pewnych sytuacjach, to nieśmiałość dominowała. Nie ukrywam, że kwestia dziewczyn i relacji między kobietą a mężczyzną (nie do końca koleżeńskich) była dla mnie jedną wielką niewiadomą i przerażając mnie, sprawiała, że byłem nieśmiały. Dlatego też, kiedy zobaczyłem piękną istotę, zamarłem i nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa. Patrzyłem bez celu na jej ruchy, na delikatne dłonie, chciałoby się powiedzieć „brudne myśli”, ale cholera… mam w tamtej chwili 17 lat. Dzieci o takich rzeczach nie myślą… o ile ta dziewczyna jest w moim wieku. Uśmiechała się do klientów, nawet kiedy oni naburmuszeni rzucali pomięte, przymierzone wcześniej ubrania na blat, zamiast je powiesić. Zastanawiałem się, jak bardzo miłym można być człowiekiem i dopiero później dowiedziałem się, że nie ma na to skali. Albo przynajmniej ona wykraczała poza normę, biorąc pod uwagę nasze chamskie społeczeństwo i patrząc na ludzi tylko w jednym sklepie. 

wprowadzenie

Możliwe, że ktoś kojarzy mnie, ponieważ pisałam opowiadanie o Larry'm, które zakończyło się z powodu wątpliwości. Powracam z czymś nowym, nie mam pojęcia czy Wam się to spodoba i czy znajdę tylu czytelników, ile miało "larry prawdziwa historia".

Bohaterowie: 
Harry Styles
Hannah Nicholls

Harry spotyka miłość swojego życia i musi z tego korzystać. Okazuje się, że ma niewiele czasu, aby wciąż kochać kogoś na ziemi. Kto jednak powiedział, że miłość kończy się wraz ze śmiercią? Dwoje nastolatków potrafi to udowodnić.
AU: One Direction nie istnieje:)

Mam nadzieję, że się spodoba!