Witam. W zaistniałej
sytuacji nie potrafię mieć dobrego humoru, więc nie miejcie do mnie pretensji.
Pozostanę dla Was kimś nieosiągalnym przez wyobraźnię, kimś, kto dotyka Was
słowami, ale odgadnięcie, kim naprawdę jestem, zajmie Wam sporo czasu. Jedno jest
pewne - od pierwszych chwil będziecie wiedzieć, że w opowieści odgrywam rolę
pierwszoplanową. Nie jestem osobą, która zmienia bieg wydarzeń, nawet gdybym
bardzo tego chciał, a zastanawiając się nad tym głęboko w ty momencie, śmiem
twierdzić, że właśnie tak jest. To nie ludzie kierują życiem. Przekonałem się o
tym niejeden raz. Oczywiście wiele z nich popełnia błędy, ale i tak sądzę, że za tym
stoi jakaś inna, wyższa siła albo ktoś inny, ważniejszy, a nawet taki
posiadający niewiarygodnie silne możliwości. Nie mam na myśli super bohaterów.
Zastanawialiście się na pewno, czy Bóg istnieje. Miałem nieprzyjemność posiadać
wątpliwości kupę razy w trakcie mojego życia, a w ostatnim czasie nawet
kilkanaście na dobę. Nadal sądzę, że nie mam prawa wiedzieć wszystkiego. Kto
wie, czy za ogromnym komputerem, gdzieś we wszechświecie nie siedzi łysy grubas
w bandanie, obżerający się kurczakiem z kubełka. Kto wie, czy on nie ma w dłoni
myszki, klika na tego człowieka, który akurat podejdzie mu pod kursor i mówi :
‘teraz ty, wypierdalaj’. Tak samo może być ze wszystkim.
‘Teraz ty stracisz
całą rodzinę, a komornik zabierze ci dom’.
‘ Teraz ty zachorujesz
na nieuleczalną chorobę, chuj wie, czy to przeżyjesz i czy przeżyją to wszyscy
dookoła’.
No właśnie… Ciekawe,
czy ma też przebłyski dobrych chęci. Kiedy się już naje, położy stopy na
wygodnym biurku, a malutka blondynka będzie bawić się jego członkiem, pomyśli:
’Teraz ty się zakochasz. To będzie najlepsze, co cię w życiu spotka’.
Nie wiem, jak bardzo
zacznę płakać, dokładnie przypominając sobie nasze spotkanie, a potem każdą z
cudownych chwil. Nie wiem, czy pojawi się na mojej twarzy uśmiech, a jeśli tak,
to na jak długo pozostanie. Pozwólcie, że przewinę taśmę o równy rok.
Było grudniowe popołudnie, kiedy wybrałem się z mamą na
świąteczne zakupy. Uwielbiała łazić z koszykiem, nawet jeśli nie miała zamiaru
wybrać więcej niż dwóch rzeczy. Potrzebna była nam jakaś duża ryba i kolorowy
papier na prezenty. Wydawało mi się, że spokojnie mógłbym zmieścić to na ręku,
ale świąteczne dekoracje i opakowania większości produktów przykuwały jej
wzrok. Ja w tym czasie, jak co roku, siedziałem przy ogromnej choince i
przyglądałem się temu, jak Mikołaj, a raczej jego nędzna podróba, okłamuje
dzieci. Zakończyłem siadanie na jego kolanach jakieś osiem lat temu i
przestałem wierzyć w jakąkolwiek magię świąt. Wszystko, to tylko żerowanie na
naszych portfelach. Jak dobrze, że moja mama nie należała do ludzi rozrzutnych
ze względu na ogólny brak kasy. Nie dało się jednak ukryć, że ulegała świątecznym
reklamom w inny sposób – przyglądając się im jak dziecko, z otwartymi ustami.
Patrzyłem na Mikołaja i śmiałem się w głos, kiedy jego lewa nogawka odkryła
owłosioną łydę, a on starając się ją poprawić, zgubił brodę. To wszystko
wyglądało tak ironicznie, a w szczególności płacz dzieci i słowa, których nigdy
nie zapomnę: ‘Mamo, okłamałaś mnie’.
Kłamstwo, to najgorsze, co można dostać na święta, ale
również bez okazji. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oswajamy dzieci już
od pierwszych pytań. Przecież nie powiesz, że dzieci robi się przez seks,
dziwka, to pani puszczająca się dla kasy, dziecko wyszło przez otwór koło
tyłka, a Mikołaj nie istnieje. Jedynym wyjściem jest okłamywanie tych małych
ludzi, ale nie tylko.
Co jest z okłamywaniem dla dobra drugiego człowieka?
Utrzymywanie go w błogiej nieświadomości i na chwile czynienie szczęśliwszym
jest złe? ‘Wszystko będzie dobrze’ to kłamstwo?
Nadal szukam odpowiedzi.
Powróćmy jednak do tego magicznego dnia, gdy miałem 17 lat.
Każdy z was powie, że teraz, kiedy mam już 18, nadal nie mogę wiedzieć nic o
życiu. To, co przeżyłem nie ma żadnego znaczenia? To, jak odpowiedzialnie
musiałem się zachowywać również? To, że nie płakałem w najtrudniejszych
momentach dla dobra drugiej osoby, to, że przytrzymywałem ją przy życiu, byłem
w każdej złej i lepszej chwili, a na koniec to, że się zakochałem o niczym nie
świadczą? Otóż nie. Bo dla ludzi największym wykładnikiem wiedzy o życiu jest
umiejętność zarządzania pieniądzem, kiedy już takowe zarabiasz oraz lata przepracowane,
niszcząc własne zdrowie. Nic innego nie czyni Cię kimś, kto wie cokolwiek o
życiu. Jesteś tylko bachorem, który niczego nie docenia. Szkoda, że tak mało
ludzi pozna moją historię, bo w wyniku lenistwa lub też godzin harówki w pracy
tego nie przeczytają.
Pragnę jednak, pozostać przy ziemi. Gdy tylko Mikołaj zabrał
swoje rzeczy, elfy posprzątały miejsce spotkania, ja również zacząłem szukać
innego zajęcia. Nie ukrywam, że chodziłem do galerii handlowych z mamą jedynie
po to, aby miała szansę zajrzeć do sklepu papierniczego i supermarketu, a
wszystkie inne, drogie sklepy nie miały dla nas żadnego znaczenia. Wszędzie
widziałem tylko ludzi, którym kasa wyłazi z dupy i sami nie wiedzą, co mają z
tym zrobić. Ja na święta zadowalałem się czekoladą i kuponem do KFC, ale
przyznam, ze wcześniej interesowałem się zabawkami. Teraz jednak, pokolenie
dzieci zgubiło granice umiaru i rodzice obdarowują je prezentami o wartości
kilku tysięcy, co zaobserwowałem idąc wzdłuż sklepów. Im więcej kupujesz, tym
masz trudniej. Dziecko z każdym rokiem ma większe wymagania i rozpoczyna swój
płacz na kafelkach w sklepie z zabawkami. Cholernie ironiczne.
Zacząłem się nudzić, ale nie chciałem wrócić do mamy i
słuchać o tym, jak coś bardzo by jej się przydało, ale dużo kosztuje. Wszedłem
więc do pierwszego lepszego sklepu i udawałem, że przeglądam męskie koszulki.
Obserwowałem w tym czasie ile przeciętnie wydaje tutaj klient i czy przekracza
to pensję mojej mamy. Zgadnijcie, jak było? Hahaha.
Napotkałem wzrokiem szczupłe dłonie przekładające towar z
wielkiego pudła na wieszaki. Od razu podniosłem wzrok i ujrzałem jej delikatny
uśmiech i kosmyki włosów opadające na czoło. Reszta była niedbale spięta
podłużną spinką. Miała na sobie sklepowy uniform i odkryłem, że nie bez powodu
wyciąga koszulki z pudełka. Była prawie mojego wzrostu, ale dużo bledsza i
bardzo szczupła. Nie wyglądała jak wszystkie zdrowe, o idealnych kształtach
dziewczyny z mojej szkoły. Była inna. Ciepła, a zarazem bardzo zimna.
Podszedłem bliżej i usiadłem na pufie, na której zwykle przymierza się buty.
Przyglądałem się jej ruchom i byłem ciekawy, ile ma lat i czemu nigdy jej nie
widziałem. Zdawało mi się wcześniej, że o ile moje ciuchy i gadżety nie
dorównują innym bogatym chłopakom, to i tak jestem dość popularny, a co za tym
idzie nawet ludzie z innych szkół dobrze mnie znają. Zazwyczaj ja ich też. Więc
skąd urwała się ta drobna brunetka?
Należałem do ludzi dziwnych. Łatwo nawiązywałem kontakty,
ale z drugiej strony w pewnych sytuacjach, to nieśmiałość dominowała. Nie
ukrywam, że kwestia dziewczyn i relacji między kobietą a mężczyzną (nie do końca
koleżeńskich) była dla mnie jedną wielką niewiadomą i przerażając mnie,
sprawiała, że byłem nieśmiały. Dlatego też, kiedy zobaczyłem piękną istotę,
zamarłem i nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa. Patrzyłem bez celu na jej
ruchy, na delikatne dłonie, chciałoby się powiedzieć „brudne myśli”, ale
cholera… mam w tamtej chwili 17 lat. Dzieci o takich rzeczach nie myślą… o ile
ta dziewczyna jest w moim wieku. Uśmiechała się do klientów, nawet kiedy oni
naburmuszeni rzucali pomięte, przymierzone wcześniej ubrania na blat, zamiast
je powiesić. Zastanawiałem się, jak bardzo miłym można być człowiekiem i
dopiero później dowiedziałem się, że nie ma na to skali. Albo przynajmniej ona
wykraczała poza normę, biorąc pod uwagę nasze chamskie społeczeństwo i patrząc
na ludzi tylko w jednym sklepie.