Zdążyłem spojrzeć na zegarek, który dostałem jeszcze od
ojca, a ona zdjęła sklepowy uniform i skierowała się do magazynu. Wychyliłem
się z pufy, aby ujrzeć cokolwiek, ale dziewczyna zatrzasnęła za sobą
drzwi. Wstałem i podszedłem bliżej,
licząc na to, że za chwilę wyjdzie i zobaczę ją z bliska. Absolutnie nie byłem
w stanie jakoś jej poderwać, choć pomyślałem od razu o zapytaniu się o ceny
tych granatowych skarpet, które akurat zobaczyłem. W zasadzie pomysł nie
wydawał się być taki zły w mojej głowie, ale w rzeczywistości wyszedłbym na
zupełnego błazna. Nie potrafiłem postawić wszystkiego na jedną kartę. To było
coś, czego nie odziedziczyłem po ojcu. Po trupach do celu… Do tej pory nie wiem
do kogo się wrodziłem, ale moja mama z ich dwojga, była tą bardziej skrytą, ale
też bardziej uczuciową. Sam nie wiem, czy taki byłem i czy taki jestem, bo u
facetów uczuciowość pokazuje się zupełnie inaczej i w innych sytuacjach. Wiem
tylko, że jeśli potrafiłem się zakochać, to nie było ze mną tak źle.
Zacząłem przerzucać wieszaki z damskimi marynarkami, które
wisiały zaraz obok magazynu. Przez uchylone drzwi widziałem, jak dziewczyna
zakłada wrzosową kurtkę i bordowe buty. Miałem wrażenie, że czuje mój wzrok na
sobie, ale zupełnie się tym nie przejmuje. Wiedziałem potem, że moje wrażenie
było złudne. Kiedy złapała za klamkę, utkwiłem wzrok w częściach garderoby,
których kurczowo się chwyciłem i usłyszałem chrząknięcie. Spoglądała na mnie z
zaciekawieniem i skrzyżowała ręce na piersiach.
- To dział damski – powiedziała i uśmiechnęła się
delikatnie. Gwałtownie przerzuciłem kolejne wieszaki i ze skupieniem oglądałem
fason marynarek. Myślałem nad tym, co odpowiedzieć, bym nie zabrzmiał głupio,
ale też by było w tym odrobinę podrywu. Ostatecznie zacisnąłem oczy i znowu na nią
spojrzałem. Musiałem wymyślić coś na poczekaniu, bo usłyszałem jej westchnięcie
już drugi raz.
- Szukam prezentu… dla… mojej dziewczyny. – W myśli
skarciłem się potwornie za to, co powiedziałem. Wiedziałem, że inteligencja
nigdy nie lała się z moich uszu litrami, ale nie sądziłem, że jest ze mną tak
źle. Puściłem rękaw żakietu i zagryzłem wargę. Musiałem pomyśleć nad czymś, co
choć trochę poprawi moja sytuację. Myśl,
myśl, myśl.
- Ładnie wyglądałabyś w tym… - Wskazałem na bladoróżowy i
spojrzałem na nią. Była nieco zmieszana, ale po chwili zarumieniła się.
Przytaknęła i przydeptała jeden bordowy but o drugi.
- Będzie idealnie pasował twojej dziewczynie – odparła, a
jej nierównomierne wypieki na bladej twarzy powoli zaczęły zanikać. Odwróciła
głowę, kiedy usłyszała swoje imię.
Hannah. Zapadło w
mojej pamięci i nie chciało ulecieć, dopóki nie poznałem pasującego idealnie
nazwiska, komponując się w całość, ale potem z ucieczką z umysłu też nie było
tak łatwo. Hannah Nicholls. Pasuje, prawda? Szeroki uśmiech, ciemne oczy na tle
bladej twarzy, patrzące na mnie w sposób szczególny. Delikatność, prawda i
otwarcie do świata, nawet gdy ten nie był otwarty dla niej. To właśnie oznacza
imię Hannah, choć w żadnym imienniku tego nie znajdziesz. Nie wiem, czy
nazwiesz mnie teraz romantykiem, ale być może tak jest. Nie jestem romantykiem.
Jestem człowiekiem prawdziwym, opisującym piękno prawdziwe. Harry? Przestań
płakać.
- Hannah? – Drobniutka blondynka za ladą stanęła na palcach
i zaczęła machać do mojego anioła. Gdy tylko zwróciła na siebie uwagę, wskazała
na drzwi, przy których stał wysoki, potężny mężczyzna, o niezbyt miłym wyrazie
twarzy. Gdy tylko spotkałem się z nim wzrokiem, poczułem zimny dreszcz. Był
nieprzyjemny i samym spojrzeniem dał mi do zrozumienia, abym nie wchodził mu w
drogę. W zasadzie wtedy, nie miałem jeszcze pojęcia co oznacza wchodzenie mu w
drogę. Jak się okazało, to nie oznaczało wcale wyzywanie go od starych zgrzybiałych
pakerów, zarośniętych brudasów, czy coś w tym stylu. Raczej tyczyło się to
niedotykania jego córki, jak się po chwili okazało, Hannah.
- Twój tata tam czeka! – pisnęła jeszcze blondynka i
powróciła do kasowania podkoszulek i odrywania od nich plakietek
zabezpieczających rzeczy od kradzieży. Kiedy powróciłem wzrokiem na mojego
anioła, jego już tam nie było i dopiero po wytężeniu umysłu spojrzałem na
mężczyznę, około 50-letniego, który dalej tam stał. Tym razem przytulał ponad
ziemią Hannah i mimo tego, że wyglądał na silnego, w jego ruchach widziałem
jedno.Delikatność, ale nie dlatego, że był taki z natury. Był delikatny, bo
tego wymagała sytuacja. Czego jak wszystkiego, dowiedziałem się dużo później.
Hannah nawet mi nie pomachała, po prostu wyszła bez słowa.
Od tego momentu w każde popołudnie przychodziłem do galerii, siadałem na ławce naprzeciwko
drzwi sklepowych i obserwowałem ją. Kiedy chowała się gdzieś za regałami,
wchodziłem do sklepu i jak gdyby nigdy nic kupowałem papierowe torby, przeglądając
je uprzednio kilka razy, z czego jeden raz trwał od 10 do 15 minut. Wiedziałem,
że mnie widziała. Rumieniła się zawsze w ten sam sposób. Niemal niezauważalnie
i w rożnych miejscach. Może nie wyglądało to zbyt zdrowo, ale na pewno całkiem
słodko. Pragnąłbym dodać, że po dwóch tygodniach całkowicie zbankrutowałem,
kupując codziennie papierową torbę za 25 centów.
Dokładnie 16-stego dnia odkąd zacząłem tam przyłazić,
wszedłem do sklepu jakby nigdy nic i usiadłem na pufie, skupiając się na
męskich kozakach z suwakiem. Kiedy uznałem, że to dobra pora, uniosłem wzrok i
zacząłem jej szukać. Byłem ciekaw, w co jest dzisiaj ubrana, czy pod uniformem
ma wełnianą spódnicą, czy czarne wąskie spodnie, jednak nie mogłem jej znaleźć.
Poczułem dziwne ukłucie w sercu, które zaczęło bić zgoła szybciej. Rozglądałem
się jak debil albo przynajmniej członek mafii, który bada teren pełen
czyhającej na niego policji. Nigdzie jej nie było. Nie mogłem znaleźć Hannah
Nicholls, miejscowego anioła i pracownicy sklepu z odzieżą.
Podszedłem do kasy i zaczepiłem tę samą blondynkę, która
wcześniej wołała mojego anioła. Spojrzała na mnie z dołu i zalotnie zaczesała
grzywkę za ucho. – Słucham? W czymś pomóc?
- Nie… To znaczy… - Rozejrzałem się po skarpetach w różnych
kolorach tęczy, aby zupełnie zbić ją z tropu. – Co się dzieje z Hannah? Ma
dzień wolnego?
Blondynka spojrzała na drugą rudą, stojącą tuż obok niej i
wiedziałem, że nie ma pojęcia, co mi odpowiedzieć. Cokolwiek było nie tak, było
zagadką, a zagadki Harry w wieku 17 lat musiał rozwiązywać. Choćby najstraszniejsze.
- Nie rozumiem, czego od niej chcesz. Marnujesz się –
odparła w końcu i zlustrowała mnie wzrokiem. Ah tak, słodziutkie blondynki,
zalotne tapeciary, bogate idiotki. Uniosłem jedną brew, aby zaakcentować
głupotę jej wypowiedzi.
Nie byłem niemiły, nie potrafiłem taki być, ponieważ
wychowała mnie moja matka. Najmilsza z najmilszych w całym Zjednoczonym
Królestwie.
- Gdybym tak uważał, zapewne już by mnie tu nie było.
Blondynka wzruszyła ramionami i szybkim krokiem ruszyła ku
starszej pani, która zrzuciła kilka wieszaków w dziale męskim. Popatrzyłem na
tęższą rudą, która od razu westchnęła i wyjęła spod lady karteczkę i długopis.
Uśmiechnąłem się mimowolnie i bardzo dumne, bo uzyskałem cząstkę tego, co
miałem uzyskać. Miałem adres Hannah Nicholls, miejscowego anioła, pracownicy
sklepu z odzieżą.
- Sprawdź – rzuciła ruda. – Jak się dowiesz, daj znać. Tylko…
uważaj na jej ojca. – Uśmiechnęła się delikatnie i wróciła do pracy.
Oh bez obaw, nie miałem zamiaru narażać się komuś, kto
wygląda jak nawiedzony woźny, który innej pracy nie mógł znaleźć przez pięćdziesiąt
lat.
Zaprosiłaś mnie do przeczytania poprzez twittera, obiecałam, więc jestem!:)
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie to, że nie dodałaś bohaterów czy zwiatunu- oczywiście na plus. Dajesz szansę twoim czytelnikom na indywidualne wyobrażenie sobie postaci Harry'ego i jego anioła. Poprzez nie dodanie zwiastunu dodajesz trochę ostrości- nigdy nie wiadomo co się wydarzy.
Zupełnie inną sprawą jest charakter chłopaka, nie ukazałaś go pod postacią groźnego, bogatego gangstera ttylko wręcz odwrotnie.
Twój język i styl pisania też się różni, mało który autor opowiadania pisze w ten sposób i z takiej perspektywy.
Na razie widzę same plusy i liczę, że szybko dodasz trójkę.
Tak jak mówiłam- mam nadzieję, że wpadniesz do mnie i zostawisz ślad po sobie. www.ff-warrior.blogspot.com
@Pandaa_01
Bardzo podoba mi się twój styl pisania. Rozdział ciekawy, z niecierpliwością czekam na kolejny .
OdpowiedzUsuńŚwietne! Strasznie mi się podoba. Czekam na rozdział 3, a "wygląda jak nawiedzony woźny" mnie rozwaliło hahahahaha. :)
OdpowiedzUsuń@PANDASTYLESA
podoba mnie się twój styl pisania, bardzo ;) @luvmyangelsxx
OdpowiedzUsuńWciągające. Z pewnością będę zaglądała tutaj częściej. Masz talent i potrafisz go wykorzystać. Najbardziej podobają mi się twoje opisy, zawsze można wyobrazić sobie to, o czym się czyta. Świetne. Czekam na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńhttp://lunatic-fanfiction.blogspot.com/
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam nowy rozdział :) Z każdym coraz bardziej się wciągam! Twoje opisy są na prawdę imponujące i zazdroszczę Ci takiego talentu! Cieszę się, że mogę czytać to opowiadanie. Jestem ciekawa jak wszystko dalej się potoczy xx
OdpowiedzUsuńhttp://you-are-so-pretty-when-you-cry.blogspot.com/
Omg, co dalej? Harry pójdzie do niej do domu? Hdsjduie, ale jestem ciekawa c:
OdpowiedzUsuń-@luuuvmyswaggy
Super zapraszam do siebie : http://my-love-is-mylife.blogspot.com/?m=1 @xdmysweetlovato
OdpowiedzUsuńSuper. Musze nadrobic zaleglosci i przeczytac wszystkie rozdzialy <3 - @emili_sd
OdpowiedzUsuń